Kotlety z ciecierzycy

Jest to jedna z potraw, która mnie bardzo zaskoczyła. A zaczęło się to tak, że kiedy się wprowadziliśmy do naszego domku, właścicielka sąsiedniej tawerny — oddalonej od nas zaledwie o 20 metrów — przyszła z naręczem różnych przekąsek, wśród nich były tajemnicze, nieznane kotleciki. Nijak nie potrafiliśmy zidentyfikować z czego są zrobione, a były pyszne! Tym tajemniczym składnikiem okazała się, ni mniej ni więcej, a zwykła ciecierzyca.
Właścicielka tawerny wiedząc o tym, że je uwielbiam, zawołała mnie w dniu moich imienin i powiedziała tak:
— Dzisiaj jest twoje święto, to nauczę cię robić rewitokeftedes, taki prezent dla ciebie.
I oto on!
Składniki:
szklanka ciecierzycy
1 kostka przyprawy typu knorr
2 czerwone cebule
świeża mięta — jeśli nie mamy świeżej, to dwie łyżki suszonej załatwią sprawę
pęczek koperku
2 łyżki soli
1 łyżka zmielonego pieprzu
1 litr wody gazowanej
odrobina mąki
oliwa do smażenia
Przygotowanie:
Poprzedniego dnia zalać gazowaną wodą ciecierzycę, pamiętając przy tym, że zwiększy ona objętość (więcej wody), poczekać do ranka, aż zmięknie.
Nasiąkniętą wodą ciecierzycę mielimy w malakserze i dodajemy jedną kostkę rosołową. Następnie kroimy drobniutko — można też zmielić w malakserze — dwie czerwone cebule.
Wszystko razem przekładamy do dużej miski.
Tam też dodajemy poszatkowany koperek i miętę, dodajemy łyżkę pieprzu, dwie łyżki soli i tyle wody gazowanej, by przestało być suche (około pół litra). Mieszamy bardzo dokładnie, a całość przysypujemy mąką, żeby zagęścić — tak, jak robimy to w przypadku placków ziemniaczanych.
Smażymy na gorącej oliwie — kształt kotlecików jest dowolny, ale przyjęło się, że są uformowane niemal w kuleczki, czyli nabieramy troszkę mniej niż połowę farszu na łyżkę I wrzucamy na patelnię. Najlepiej smakują z tzatzykami.
Smacznego!